Nowe wpisy

Pomoc Św. Andrzeja BoBoli

To było w 1991 roku. Pracowałam wówczas w Instytucie i miałam wygłosić swój pierwszy wykład, na który mieli przyjechać słuchacze z instytucji z całej Polski. Był oczywiście wyznaczony termin i powiadomiono wszystkie zainteresowane osoby. Okazało się, że ten termin zbiegnie się z przyjazdem mojej Mamy z kontraktu z zagranicy. Przy czym Mama wróciłaby w nocy, a następnego dnia rano miałam stanąć przed publicznością i wygłosić wykład, po nieprzespanej nocy. W tamtych czasach wracało się z dobytkiem zgromadzonym na kontrakcie, więc taki rozładunek i załadunek i przywóz do domu trwał kilka godzin. Byłam jedyną osobą, która mogła w tym czasie odebrać Mamę w nocy. Termin powrotu Mamy nie był do zmiany.
A rano po nieprzespanej nocy miałam stanąć przed ponad setką słuchaczy i do nich mówić. Próbowałam w pracy przełożyć termin wykładu, ale powiedziano mi , że to niemożliwe ponieważ zostały rozesłane zaproszenia i każdy dokonał rezerwacji biletów.
Poszłam wówczas do Kościoła Św. Andrzeja Boboli w Warszawie na Rakowieckiej totalnie bezradna, uklękłam przed Trumną Świętego i przedstawiłam moją sytuację. Po nieprzespanej nocy nie mogłabym stanąć przed ponad setką ludzi i wygłosić referat.
Następnego dnia w pracy okazało się, że był planowany duży remont auli , właśnie tej, w której miało się odbyć seminarium, firma remontowa przyspieszyła rozpoczęcie prac i mogła rozpocząć od tego dnia, w którym ja miałam wygłosić referat. Całe seminarium zostało przeniesione o jeden dzień wcześniej. Do uczestników zostały porozsyłane telegramy o zmianie terminu.
Seminarium się odbyło, przyjechała ponad setka ludzi. Rano wygłosiłam referat, a w nocy mogłam już bez problemów odebrać Mamę z pociągu i pomóc jej w transporcie do domu.
Jestem przekonana , że pomógł mi w tym Św. Andrzej Bobola i za sprawą jego wstawiennictwa stało się to, co niemożliwe.

Beata