Artykuły

ZGODA MIĘDZY CHRZEŚCIJANAMI – Marek Blaza SJ

Od Unii do Komunii

Historia zgody, którą przedstawię w tym numerze „Biuletynu Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli”, można zatytułować – od Unii do Komunii. Jak wiemy dobrze, zwłaszcza po Wielkiej Schizmie z 1054 r. podejmowano próby utworzenia unii różnych Kościołów wschodnich z Kościołem katolickim. W wyniku takich unii sam papież decydował o tym, kto ma zostać patriarchą w danym Kościele wschodnim. Przypatrzmy się Unii brzeskiej z 1596 r. Jakie to było zderzenie dwóch światów, dwóch mentalności Kościołów. Prawosławni biskupi ruscy metropolii kijowskiej, którzy nie przyjęli unii z Kościołem rzymskim, do 1686 roku podlegali pod Konstantynopol, a później pod Moskwę. Odtąd Rzeczpospolita miała już granice przedrozbiorowe na mocy traktatów andruszewskiego i perejasławskiego. Wówczas Moskwa miała prawo wtrącać się w sprawy Rzeczypospolitej, no bo przecież działała w obronie swoich wiernych prawosławnych, jej podległych,  żyjących na terenach Rzeczypospolitej.

Wróćmy do Unii brzeskiej. Delegacja biskupów ruskich na czele z patriarchą Hipacym Pociejem przybywa do papieża Klemensa VIII i utrzymując, że reprezentuje lokalny Kościół ruski, sprawujący prawdziwe sakramenty, głoszący Słowo Boże, a więc taki, któremu brakuje tylko jedności z biskupem Rzymu. Jednak Klemens VIII w dokumencie apostolskim Magnus Dominus z 1595 roku stawia sprawę jasno: do Stolicy Apostolskiej przybyli pojedynczy biskupi i – jeśli złożą wyznanie wiary, zostaną włączeni do Kościoła rzymskokatolickiego, i papież powoła metropolię kijowską. Z punktu widzenia Zachodu biskupi przyszli z próżni kościelnej, z pustki eklezjalnej – miejsca, w którym nie Bóg nie działa (ewentualnie Szatan)– Nastąpiło zatem zderzenie zupełnie dwóch różnych światów, dwóch różnych koncepcji Kościoła. Koncepcja pustki eklezjalnej istnieje po dziś dzień, zarówno po stronie katolickiej, jak i prawosławnej. Zwłaszcza taki pogląd ma grecki Kościół prawosławny, Koptowie czy Gruzini. Oni będą o nas myśleć jak o pospolitych poganach. O Bergoglio, „tzw. Papieżu Franciszku”, powiedzą: „Nie ma nawet chrztu”, „To poganin, wykrzywiający tylko naukę Jezusa Chrystusa” Pamiętajmy, że nie wszyscy pojmują drogę ekumenizmu, tak jak widzimy ją my, katolicy. Dla niektórych papież wciąż pozostaje heretykiem.

Jak widać taki model unii się nie sprawdził. Kolejny pomysł na działania pojednawcze wiąże się z kwestią prozelityzmu – tj. nawracania innych na własną wiarę, Tyle że prozelityzm nie ma nic wspólnego z ewangelizacją, może natomiast przejawiać się w praktyce przekupstwa według schematu – jak przejdziesz na moją wiarę, dam ci pracę. Tak działo się na przykład w Irlandii Północnej – wystarczało, że człowiek przychodził w poszukiwaniu pracy, podawał swój adres i pracodawca – na podstawie znajomości dzielnicy zamieszkania określał wyznanie – protestantyzm lub katolicyzm. . Gdy petent okazywał się katolikiem – możliwości zatrudnienia nie było. . Prozelityzm jest zły, ponieważ wiąże się z przeciąganiem ludzi na wiarę siłą, nie wskutek zmiany ich przekonań. – Człowiek nie nawraca się dlatego, że uważa w sumieniu, iż wiara, którą przyjmuje, jest prawdziwa, lecz ze strachu lub z innych pobudek, chociażby materialnych – zyska w ten sposób pracę czy lepszy zarobek. Praktyka ta podlega krytyce, również w Kościele katolickim. Nie chodzi nam bowiem o to, aby ktoś przechodził na katolicyzm dla korzyści materialnych, a przypadki takie przecież są znane, także i w mojej pracy duszpasterskiej się zdarzały. Przykład – na Ukrainie miałem taką sytuację: – pewien człowiek chciał się ochrzcić w polskim kościele tylko po to, żebym mu załatwił pracę w Polsce (zapewne chodziło i o polskie obywatelstwo).. Równie dobrze i Polak może przejść na anglikanizm, pod warunkiem że dostanie od razu brytyjskie obywatelstwo. Jak widzimy, w prozelityzmie nie chodzi o Boga, o wiarę, o Jezusa Chrystusa, tylko o koniunkturalizm.

Początek ruchu ekumenicznego datuje się na rok 1910. kiedy w Edynburgu powołana zostaje Międzynarodowa Rada Misyjna. Czym jest? Z przedstawicieli jakich Kościołów się składa? Czemu ma służyć? Po pierwsze – organizują ją protestanci. Przypatrzmy się temu, jak przebiegał w tamtych czasach proces misyjny – jak chaotycznie, nieefektywnie i dezorientująco. Protestanci w krajach Afryki czy Azji idą i głoszą Jezusa Chrystusa, parę tygodni później, wykonawszy swoją pracę, opuszczają teren misyjny i przemieszczają się dalej. Na ich miejsce przychodzą inni misjonarze, informując, że poprzednicy nie byli prawdziwymi chrześcijanami Po paru tygodniach i ci – przekazawszy swoją naukę – odchodzą. Teraz przychodzi kolejna, trzecia grupa, głosząca, że dwie poprzednie nie były prawdziwymi chrześcijanami i tylko ich przekaz o Jezusie Chrystusie jest autentyczny. Ta sytuacja – w istocie będąca antyświadectwem – zmusiła protestantów do szukania porozumienia i wypracowania spójnego i wypracowanego ponad podziałami modelu misyjnego. . Na początku XX wieku pojawia się Oktawa modlitw o jedność chrześcijan, pierwotnie związana z uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Później zostaje przesunięta na styczeń i dziś także obchodzimy ją w tym okresie. Kościoły prawosławne wydają w tym czasie dwie encykliki ekumeniczne. Pierwsza, patriarchy Konstantynopola, Joachima III, z 1902 roku, i druga, encyklika patriarchatu Konstantynopola – z 1920. Prawosławie – jak widać – stosunkowo szybko zaangażowało się w ruch ekumeniczny. Prawosławni postulowali, żeby chrześcijanie innych wyznań studiowali u nich, a także by i oni mogli poznawać wiarę innych chrześcijan. W 1948 roku w Amsterdamie powstaje Światowa Rada Kościołów. Na otwarciu tej rady nie było przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego, ponieważ obowiązywała jeszcze wtedy encyklika Mortalium animos papieża Piusa XI, który potępiał całkowicie ruch ekumeniczny. Dopiero w 1949 roku Święte Oficjum zezwoliło na pewne zaangażowanie niektórych teologów w sprawy ruchu ekumenicznego, co nie oznacza, że wcześniej nie podejmowano żadnych rozmów z jego przedstawicielami. były one prowadzone drogą nieoficjalną, nawet z inicjatywy Stolicy Apostolskiej. Zwłaszcza w sprawie uznawania ważności święceń anglikańskich, co miało miejsce za pontyfikatu papieża Leona XIII. Przypomnijmy – w 1896 roku ostatecznie ich nie uznano.

Przyjrzyjmy się teraz temu, jak ruch ekumeniczny rozwijał się w łonie Kościoła katolickiego? Pierwszą ważną postacią w tej historii jest ksiądz Paul Couturier, założyciel Grupy z Dombes , powstałej w 1937 roku, nieco wcześniej niż dobrze znana, także funkcjonująca we Francji, wspólnota z Taizé. Couturier był promotorem idei tygodnia modlitw o jedność chrześcijan. Wśród pierwszych dokumentów na temat ekumenizmu znajduje się konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, w której mówi się o niekatolikach, że przynależą do Kościoła katolickiego, choć w sposób niedoskonały. Fakt ten podkreśla jeszcze bardziej a dekret o ekumenizmie z 1964 roku, w którym czytamy: „Przez ruch ekumeniczny rozumie się działania i przedsięwzięcia podejmowane i stosowane do różnych potrzeb Kościoła i warunków chwili, ustanawiane w celu wspierania jedności chrześcijan, jak na przykład usunięcia słów, opinii i czynów, które w świetle sprawiedliwości i prawdy nie odpowiadałyby sytuacji odłączonych braci i z tej przyczyny utrudniały wzajemne stosunki z nimi. Dialog podjęty między biegłymi i odpowiednio wykształconymi ekspertami, prowadzony na zorganizowanych w duchu religijnym spotkaniach chrześcijan z różnych Kościołów lub Wspólnot; podczas owego dialogu każdy wyjaśnia głębiej naukę swej Wspólnoty i przejrzyście przedstawia jej szczególne znamiona. Przez taki bowiem dialog wszyscy uzyskują bliższe prawdy poznanie nauki i życia obu Wspólnot oraz sprawiedliwszą ich ocenę; wtedy też te Wspólnoty ściślej współpracują we wszystkich zadaniach, których dla wspólnego dobra wymaga od każdego chrześcijańskie sumienie, i gdzie się tylko godzi, zbierają się na jednomyślną modlitwę”(DE 4). Ten dekret mówi także o tym, że tych, którzy obecnie rodzą się w społecznościach niekatolickich i przepojeni są wiarą Chrystusową, nie można obarczać grzechem odłączenia. Jeśli ktoś urodził się luteraninem i został wychowany w wierze luterańskiej, nie jest temu winien.

W 1995 roku  Jan Paweł II napisał encyklikę Ut unum sint (Aby byli jedno). To jedyna encyklika papieska poświęcona w całości ekumenizmowi, w której papież mówi wprost, że Kościół Katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań: „Czyż można bowiem głosić Ewangelię pojednania, nie dążąc zarazem czynnie do pojednania chrześcijan? – pyta Ojciec Święty – To prawda, że Kościół, przynaglany przez Ducha Świętego i mocny obietnicą, iż nic nie zdoła go zwyciężyć, głosił i nadal głosi Ewangelię wszystkim narodom, ale jest też prawdą, że musi zmagać się z trudnościami wynikającymi z podziałów. Czyż niewierzący, stykając się z misjonarzami, którzy nie zgadzają się ze sobą nawzajem, choć wszyscy powołują się na Chrystusa, będą umieli przyjąć prawdziwe orędzie? Czy nie pomyślą, że Ewangelia, choć jest przedstawiana jako podstawowe prawo miłości, stanowi raczej przyczynę podziału?” (nr 98)

Obecnie „euforia” dialogu ekumenicznego opadła. co nie oznacza, że się go nie prowadzi. – zarówno z innymi chrześcijanami, niekatolikami, jak i wewnątrz samego Kościoła katolickiego. Odnosząc się do tej ostatniej kwestii, mam na myśli zwłaszcza dialog z Bractwem Kapłańskim Św. Piusa X, czyli z tradycjonalistami. Na początku Jubileuszowego Roku Miłosierdzia (2015/2016) papież Franciszek dał kapłanom Bractwa pozwolenie na spowiadanie i rozgrzeszanie oraz utrzymał je po zakończeniu Roku. To znamienne, bo ten papież często przedstawiany jest jako progresista, w tym przypadku wydaje się zaś bardzo konserwatywny, skoro przyzwala tradycjonalistom na sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania, w niektórych sytuacjach – także na błogosławienie małżeństw. Gest ten można odczytywać jako próbę poszukiwania zgody z Bractwem. Podobnie jest z innymi grupami wewnątrz Kościoła katolickiego, gdzie jest prowadzony dialog po to, aby zachować jedność. Są to częstokroć różnego rodzaju wspólnoty charyzmatyczne.

Zgoda w liturgii

I ostatnia rzecz – zgoda w liturgii. Warto na wstępie zwrócić uwagę na to, że w samej liturgii modlimy się już o tę zgodę, na przykład w II modlitwie eucharystycznej: „pokornie błagamy, aby Duch Święty zjednoczył nas wszystkich, przyjmujących Ciało i Krew Chrystusa”.
W III modlitwie eucharystycznej prosimy Boga: „Spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Syna Twego i napełnieni Duchem Świętym stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie”. W IV modlitwie eucharystycznej zaś: „Spraw, aby wszyscy, którzy będą spożywali ten sam Chleb i pili z jednego Kielicha, zostali przez Ducha Świętego złączeni w jedno ciało i stali się w Chrystusie żywą ofiarą ku Twojej chwale”.

Jeszcze mocniej widać to w modlitwach eucharystycznych o tajemnicy pojednania. Padają tu słowa „zgoda” i „niezgoda”. W jednej z nich jest zanoszona prośba: „Daj nam moc Ducha Świętego, abyśmy zwyciężywszy wszelkie podziały i niezgodę, zostali złączeni w jedno ciało”, w innej: „Daj nam moc swego Ducha, aby została usunięta wszelka przeszkoda na drodze do zgody i aby Kościół jaśniał pośród ludzi jako znak jedności i narzędzie pokoju”.

W liturgii bizantyjskiej prośba ta jest połączona ze zstąpieniem Ducha Świętego na lud i na dar. Na przykład w anaforze św. Jana Chryzostoma, która jest najczęściej używana w rycie bizantyjskim, kapłan modli się: „Prosimy Cię i błagamy, abyś zesłał Ducha Świętego na nas i na te przedłożone dary. Podobnie w anaforze św. Bazylego Wielkiego: „Modlimy się do Ciebie i Ciebie przyzywamy Święty Świętych, abyś zesłał łaski swojej dobroci i łaski Ducha Świętego na nas i na leżące tutaj dary, błogosławił je, uświęcił i okazał”. To bardzo ciekawa rzecz, bo w rycie rzymskim, po Soborze Watykańskim II, gdy tworzono nowe modlitwy eucharystyczne, tylko w jednej, modlitwie eucharystycznej z udziałem dzieci, w Australii, w latach siedemdziesiątych, pojawia się prośba, żeby Duch Święty zstąpił na nas i na dary złożone na ołtarzu. Jeden z księży liturgistów w Polsce, komentując słowa „na nas”, stwierdził, że jest to wielka nowość, podczas gdy z punktu widzenia liturgii bizantyjskiej to przysłowiowe wyważanie otwartych drzwi, jako że taka modlitwa pojawia się w anaforach wschodnich co najmniej od V wieku. Słyszymy w nich, że najpierw Duch Święty . zstępuje „na nas”, a potem „na dary”. Wspomina o tym fakcie Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Sacramentum Caritatis z 2007 roku. Czytamy tutaj: „Jakże konieczna jest dla życia duchowego wiernych jaśniejsza świadomość bogactwa anafory: wraz ze słowami wypowiedzianymi przez Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy zawiera ona epiklezę, czyli prośbę skierowaną do Ojca, aby zesłał dar Ducha Świętego, by chleb i wino stały się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa i by «cała wspólnota stała się jeszcze bardziej ciałem Chrystusa»  Duch Święty wezwany przez celebransa nad darami chleba i wina wyłożonymi na ołtarzu jest tym samym, który jednoczy wiernych «w jednym ciele», czyniąc z nich duchową ofiarę, miłą Ojcu” (nr 13)..

Nie chodzi zatem tylko o epiklezę nad darami, czyli modlitwę przywoływania Ducha Świętego, aby stały się one Ciałem i Krwią Jezusa. Tak samo ważna jest prośba skierowana do uczestników, aby mieli siłę ofiarować siebie wzajemnie i żyć zgodnie z misterium, które celebrują. Odpowiada to słowom św. Pawła z I Listu do Koryntian: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 16).  Dlatego w liturgii bizantyjskiej, kiedy kapłan dzieli Ciało Pańskie na cztery części, tak zwanego agnca (baranka), wypowiada słowa: „Dzielony jest i rozdzielany Baranek Boży. Dzielony, ale niepodzielny, zawsze spożywany, ale nigdy nie spożyty i przyjmujących i uświęcających”. Dzielony, ale niepodzielny, zawsze spożywany, ale nigdy nie spożyty. Czyli – jak widzimy – chodzi o jedność. W Kościele katolickim –unitas in varietate – jedność w różnorodności.

Pracą, która zbiera wszystkie dokumenty – od papieża Pawła VI aż po papieża Franciszka – na temat ekumenizmu, a którą warto przywołać przy okazji tych rozważań i wskazać czytelnikowi jako drogę do pogłębienia wiedzy jest wydana w roku 2017 książka Ekumenizm w nauczaniu papieży po Soborze Watykańskim II autorstwa księdza Zygfryda Glaesera.
Zaprezentowany tutaj zarys tej wielowątkowej problematyki zamknąć można natomiast maksymą przypisywaną już to św. Augustynowi, już to św. Wincentemu z Lerynu, albo Rupertusowi Medeniusowi, ewangelickiemu teologowi z XVII w.: „In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas”, co należy tłumaczyć: „w rzeczach koniecznych jedność, w wątpliwych wolność, we wszystkich miłość”.

Druga część tekstu wygłoszonego podczas Konferencji Bobolanum z cyklu „W zgodzie z sobą i z Tobą, Collegium Bobolanum – Warszawa, 12 kwietnia 2018.